TAK, TO JA.
Na drugim zdjęciu też.
Dzieli je JEDEN dzień
Dzieli je też dobre światło i makijaż. No i „życzliwość” paparazzi i portalu, który opublikował moje fotografie.
Jest ich kilkanaście, szukałam wśród nich chociaż jednego, na którym wyszłam choć trochę korzystnie.
Nie znalazłam.
ALE BRZYDKA, STARA, ALE ZROBIONA, ALE ZANIEDBANA…
KTO BY JĄ CHCIAŁ?
NIC DZIWNEGO, ŻE SAMOTNA, KIJEM OD SZCZOTKI BYM JEJ NIE POPCHNĄŁ
Tym razem jestem „Wychudzona i zapuchnięta sfotografowana na ulicy. Co się z nią dzieje?!”
Serio?
Naprawę wciąż będziemy to robić?
Uprzedmiotawiać i seksualizować kobiety? Oceniać i wciąż komentować?
Przez całe swoje życie starałam się być postrzegana przez to, co mówię, co robię, czy zmieniam świat na lepsze, a nie przez to jak wyglądam.
A mimo wszystko i tak mój wygląd jest komentowany w „artykułach” tworzonych przez „dziennikarzy” i w komentarzach pod moimi postami.
DOŚĆ O WYGLĄDZIE!
Wrzucam kilka dodatkowych zdjeć - to ta sama osoba na różnych etapach życia.
Waga? Nie tak dawno temu 84 kg, teraz ponad 15 kg mniej.
Najwięcej komplementów w życiu dostawałam w 2016 roku, kiedy ważyłam niewiele ponad 60 kg przy wzroście prawie 180 cm.
Słyszałam, że świetnie wyglądam, a ja wtedy byłam przerażona, bo walczyłam z ciężką chorobą i przechodziłam żałobę po śmierci Marysi Taty. Nie wiedziałam jak przeżyć, ale byłam szczupła…
A kiedy faktycznie byłam najszczęśliwsza w moim życiu to słyszałam, że się „zapuściłam” i że mam grubą dupę.
Łatwo można wpaść w pułapkę oglądania siebie w oczach innych i próbowania dostosowywania swojego wyglądu do oczekiwań.
DOŚĆ.
Mam 50 lat, przeszłam długą drogę i nie ma mojej zgody na ocenianie mnie przez pryzmat wyglądu.
To, że jestem osobą publiczną nie daje nikomu prawa żeby tak o mnie (i o innych kobietach!!!) pisać.
Czy komentujecie na głos wygląd pani wychowawczyni waszego dziecka? Czy mówicie pani urzędniczce, że jest gruba. Nie? A to też są przecież osoby, które pełnią funkcje publiczne.
Że tak wprost, w oczy to się nie mówi?
Pisanie komentarzy jest dokładnie tym samym.
TO JEST PRZEMOC.
Naprawę chcemy w tym uczestniczyć?
Zapraszam do dyskusji, ciekawa jestem jakie są Wasze zdania na temat tego, kto powinien brać odpowiedzialność za taką narrację w przestrzeni publicznej?
M.
Na drugim zdjęciu też.
Dzieli je JEDEN dzień
Dzieli je też dobre światło i makijaż. No i „życzliwość” paparazzi i portalu, który opublikował moje fotografie.
Jest ich kilkanaście, szukałam wśród nich chociaż jednego, na którym wyszłam choć trochę korzystnie.
Nie znalazłam.
ALE BRZYDKA, STARA, ALE ZROBIONA, ALE ZANIEDBANA…
KTO BY JĄ CHCIAŁ?
NIC DZIWNEGO, ŻE SAMOTNA, KIJEM OD SZCZOTKI BYM JEJ NIE POPCHNĄŁ
Tym razem jestem „Wychudzona i zapuchnięta sfotografowana na ulicy. Co się z nią dzieje?!”
Serio?
Naprawę wciąż będziemy to robić?
Uprzedmiotawiać i seksualizować kobiety? Oceniać i wciąż komentować?
Przez całe swoje życie starałam się być postrzegana przez to, co mówię, co robię, czy zmieniam świat na lepsze, a nie przez to jak wyglądam.
A mimo wszystko i tak mój wygląd jest komentowany w „artykułach” tworzonych przez „dziennikarzy” i w komentarzach pod moimi postami.
DOŚĆ O WYGLĄDZIE!
Wrzucam kilka dodatkowych zdjeć - to ta sama osoba na różnych etapach życia.
Waga? Nie tak dawno temu 84 kg, teraz ponad 15 kg mniej.
Najwięcej komplementów w życiu dostawałam w 2016 roku, kiedy ważyłam niewiele ponad 60 kg przy wzroście prawie 180 cm.
Słyszałam, że świetnie wyglądam, a ja wtedy byłam przerażona, bo walczyłam z ciężką chorobą i przechodziłam żałobę po śmierci Marysi Taty. Nie wiedziałam jak przeżyć, ale byłam szczupła…
A kiedy faktycznie byłam najszczęśliwsza w moim życiu to słyszałam, że się „zapuściłam” i że mam grubą dupę.
Łatwo można wpaść w pułapkę oglądania siebie w oczach innych i próbowania dostosowywania swojego wyglądu do oczekiwań.
DOŚĆ.
Mam 50 lat, przeszłam długą drogę i nie ma mojej zgody na ocenianie mnie przez pryzmat wyglądu.
To, że jestem osobą publiczną nie daje nikomu prawa żeby tak o mnie (i o innych kobietach!!!) pisać.
Czy komentujecie na głos wygląd pani wychowawczyni waszego dziecka? Czy mówicie pani urzędniczce, że jest gruba. Nie? A to też są przecież osoby, które pełnią funkcje publiczne.
Że tak wprost, w oczy to się nie mówi?
Pisanie komentarzy jest dokładnie tym samym.
TO JEST PRZEMOC.
Naprawę chcemy w tym uczestniczyć?
Zapraszam do dyskusji, ciekawa jestem jakie są Wasze zdania na temat tego, kto powinien brać odpowiedzialność za taką narrację w przestrzeni publicznej?
M.